Nowe pomoce edukacyjne :)

Niedawno  były Święta, wczoraj obchodziłem urodziny (trzydzieste piąte… czas umierać), a dzisiaj mamy Sylwestra i czas strzelić sobie jakieś postanowienie noworoczne. Na przykład takie: Przetłumaczę komiks.

dav

Z okazji Świąt i urodzin zrobiłem sobie prezent i kupiłem pierwsze trzy części komiksu o ostatnim pogańskim cesarzu starożytnego Rzymu: Julianie. Komiks ma w sumie siedem części i oryginalnie wyszedł w języku holenderskim (autorem jest Ken Broeders). Jak na razie na francuski przetłumaczono pierwsze trzy, oraz widoczną na zdjęciu na dole broszurę wprowadzającą czytelnika w kontekst historyczny. Książka po prawej to też prezent, ale z zupełnie innej bajki.

Julian był bratankiem Konstantyna Wielkiego. Konstantyn jest uznawany za  pierwszego chrześcijańskiego władcę Rzymu, mimo iż oficjalnie nawrócił się dopiero na łożu śmierci. Za jego czasów rola chrześcijaństwa w rzymskiej polityce gwałtownie wzrosła. Julian urodził się w 331 lub 332 roku naszej ery w Konstantynopolu, na pięć lat przed śmiercią Konstantyna. Wychował się w chrześcijańskiej rodzinie, choć nie było to chrześcijaństwo takie, jakie znamy dzisiaj. W tamtych czasach credo nie było jeszcze dokładnie zdefiniowane i różne grupy chrześcijan w różny sposób rozumiały swoją religię. Julian wychował się wśród arian, których zdaniem Jezus był kimś w rodzaju pomniejszego boga, stworzonego przez Boga Ojca (obecnie podobne poglądy wyznają Świadkowie  Jehowy). To właśnie walka o wpływy pomiędzy arianami i tym, co obecnie uważamy za chrześcijaństwo, doprowadziła do pierwszego soboru nicejskiego w 325, na którym zdefiniowano credo, które obecnie wypowiadane jest podczas mszy św. w kościołach katolickich, również w Polsce.

Ale to dygresja. W każdym razie, młody Julian zdecydował się odrzucić obie wersje chrześcijaństwa i powrócić do wiary swoich przodków. Stąd przydomek nadany mu przez chrześcijańskich historyków: « Apostata ». Jednakże w czasach Juliana dawna religia Rzymu dogorywała już powoli. Nawet zanim chrześcijaństwo wygrało w rankingu popularności, stare wierzenia musiały ustąpić przybyłym ze Wschodu bóstwom, takim jak Mitra, Isis, czy Serapis – dziwaczne połączenie Plutona i Ozyrysa, z doniczką na głowie. Z tego, co wiemy o Julianie,  zdawał sobie sprawę z trudności i starał się nie tyle wrócić do dawnych wierzeń, co stworzyć coś na kształt czerpiącej ze starych źródeł religii o hierarchii podobnej do chrześcijańskiej, co ograniczyłoby wpływy chrześcijaństwa na politykę. Nie spotkało się to jednak ze zrozumieniem ani arystokracji, ani zwykłych mieszkańców imperium. Po kilku latach rządów Julian udał się więc na wyprawę militarną do Persji, mając nadzieję, że spektakularne zwycięstwo zwiększy jego autorytet. Zginął w bitwie w okolicach Samarry, w roku 363.

A po co o tym piszę? Ponieważ historia jest zajebista 🙂 Co więcej, Julian został ogłoszony cesarzem w Paryżu, wtedy znanym jako Lutecja, gdzie galijskim zwyczajem został podniesiony na tarczy. W swoich listach kilkakrotnie bardzo pozytywnie wyraża się o swoich galijskich żołnierzach i wspomina życie w Lutecji, w tym np. jak raz omal nie zaczadził się tlenkiem węgla z niedogaszonego kominka. Cesarstwo Rzymskie w jego czasach różniło się bardzo wyraźnie od tego, które zazwyczaj mamy w głowach, gdy myślimy o starożytnym Rzymie, i równym krokiem zmierzało w kierunku wczesnego średniowiecza. Uzbrojenie żołnierzy, zwyczaje, pozycja cesarza, a nawet budowa miast pod wieloma względami bliższe były tym z czasów Karola Wielkiego, niż Juliusza Cezara.

W najbliższym roku więcej będzie więc notek na podstawie czytanych przeze mnie komiksów i książek: oprócz « Apostaty » również z widocznego na zdjęciu « Templariusza z Jerozolimy » autorstwa Pierre Barret’a (dzięki, Marta 🙂 ), « Królów Przeklętych« , « Tysiąca Lat Serdecznej Nieprzyjaźni » Stephena Clarke’a, oraz dla balansu mojej ulubionej mangi o robotach: « Gunnm » Yukito Kishiro.

PS. Autorem Juliana z okładki tej notki nie jest Ken Broeders i nie pochodzi ona z komiksu « Apostata ». Autorem rysunku jest Radu Oltean, rumuński rysownik, tworzący przepiękne ilustracje historyczne.

être censé, recensement (38)

– Pepin, tu es censé donner le royaume à Charles, toute de suite!
– Mais papi…

– Pepin, masz natychmiast oddać królestwo Karolowi!
– Ale dziadku…

Cesarz Ludwik I Pobożny, syn Karola Wielkiego, miał czterech synów: Lotara, Pepina, Ludwika, oraz – urodzonego na długo po swoich braciach – Karola. W roku 817, jeszcze przed narodzinami Karola, cesarz przydzielił każdemu ze starszych synów po jednej trzeciej imperium. Plan zakładał, że najstarszy Lotar (któremu dostała się środkowa część i od którego imienia pochodzi Lotaryngia) zostanie cesarzem, a jego bracia, rządzący Akwitanią Pepin i wschodnią Frankią Ludwik, jedynie królami w ramach jednego, wielkiego cesarstwa.

Lire la suite

Podsumowanie 2016

Właśnie mija rok odkąd założyłem tego bloga, czas więc na małe podsumowanie. (Czy istnieje w całych internetach choć jeden blog tematyczny, na którym po roku regularnej działalności nie pojawia się « małe podsumowanie »?).

Rok temu wystartowałem z myślą, że blog ma przede wszystkim służyć mi w nauce, a dopiero w następnej kolejności czytelnikom. Wymyślanie przykładów i redagowanie notek, połączone z regularnością wymuszaną poczuciem winy (« o nie, od tygodnia niczego nowego nie opublikowałem! ») świetnie wspomaga utrwalanie słówek w pamięci. A jeśli przy okazji ktoś to będzie czytał, to tym lepiej.

W sumie w ciągu tego roku napisałem ponad 25000 słów. Mimo napiętego grafiku innych zajęć udaje mi się wrzucić na bloga nową notkę mniej-więcej raz na tydzień: dokładnie 54 w ciągu roku. Z tych 54, 37 to notki standardowe, czyli skupiające się na kilku słówkach i przykładach z nimi, a pozostałe 17 to albo bardzo krótkie wrzutki, gdy coś mnie zainteresowało i chciałem się tym koniecznie podzielić, albo odwrotnie: długie wpisy na jakiś konkretny temat. Indeks pokazuje, że w międzyczasie przez blog przewinęło się 210 słówek. Dość dużo jak na zaledwie 37 notek, które się na nich koncentrują, ale to głównie wynika z mojego notorycznego grzebania w etymologii słów i opisywania, jakie inne słowa pochodzą od tego samego rdzenia. Wypadałoby teraz, z okazji rocznicy, przejrzeć je wszystkie jeszcze raz.

W kwietniu dołączyłem do grupy Blogi kulturowe i językowe i to głównie stamtąd przychodzicie do mnie Wy, czytelnicy 😉 Statystyki WordPressa pokazują, że w ciągu tego roku miałem 2343 odwiedziny od, hmm, 1166 unikalnych użytkowników, ale szczerze mówiąc nie wierzę w zdolności WordPressa do odróżniania kto kryje się za monitorem. Podejrzewam, że regularnie czyta mnie może kilkadziesiąt osób. Szczególne podziękowania za napędzanie ruchu na blogu należą się Justynie z Francuski przez Skype, oraz Uli z
Français mon amour. Merci 🙂

A jakie zmiany przyniosło prowadzenie bloga dla mojej własnej nauki? Na pewno poszerzeniu uległ mój słownik, choć nadal straszy dziurami w bardzo dziwnych miejscach, co wpędza mnie w kompleksy. Błędy gramatyczne i ortograficzne wycofały się z subjonctifu i czasów przeszłych, nadal jednak dzielnie okupują zaimki i rodzajniki. Po początkowym przypływie motywacji do czytania Les Rois Maudits, wyhamowałem w połowie drugiej części, pokonany przez trudny język autora, ale komiksy i książki pisane w bardziej przystępnym stylu idą mi całkiem nieźle. Od października wróciłem na kurs w Institut Français w Warszawie na poziomie B2. Od stycznia formalnie zaczynam już C1, ale szczerze mówiąc w praktyce długo jeszcze będę na B2. Może do czerwca uda mi się podciągnąć.

W ciągu tego roku blog trochę ewoluował. Notki są teraz trochę dłuższe niż na początku, a w kolejce do publikacji czai się sporo pomysłów nie pasujących do wzorca standardowego wpisu z kilkoma przykładowymi zdaniami i etymologią słów. W najbliższym czasie możecie się więc spodziewać dłuższych tłumaczeń z co najwyżej pogrubionymi słowami kluczowymi, oraz wpisów historycznych, korzystających z nowych słówek, ale nie koncentrujących się na nich. Do tego niedługo powinien dotrzeć do mnie komiks, który obiecałem przetłumaczyć. Zapewne więc kilka notek bedzie opierać się na tekstach z tego komiksu. Napiszę o nim więcej, gdy już go dostanę.

No i to chyba tyle. Bardzo cieszę się z zainteresowania, jakim cieszy się « Zabierz swego lwa ». Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tak dobrze mi pójdzie. Zastanawiam się wręcz, czy taka formuła nadawałaby się do nauki od poziomu A1, gdybym w przyszłości zaczął uczyć się nowego języka, np. łaciny 😀 (PS. dwa lata później: nadaje się do nauki niemieckiego)

le café du matin

C’est le moment de la journée quand je me demande si j’ai oublié de prendre le café du matin ou si j’ai pris le café du matin et je l’ai oublié.

To ten moment w dniu, gdy zastanawiam się, czy zapomniałem o wypiciu porannej kawy, czy też wypiłem poranną kawę i zapomniałem o tym.