Właśnie mija rok odkąd założyłem tego bloga, czas więc na małe podsumowanie. (Czy istnieje w całych internetach choć jeden blog tematyczny, na którym po roku regularnej działalności nie pojawia się « małe podsumowanie »?).
Rok temu wystartowałem z myślą, że blog ma przede wszystkim służyć mi w nauce, a dopiero w następnej kolejności czytelnikom. Wymyślanie przykładów i redagowanie notek, połączone z regularnością wymuszaną poczuciem winy (« o nie, od tygodnia niczego nowego nie opublikowałem! ») świetnie wspomaga utrwalanie słówek w pamięci. A jeśli przy okazji ktoś to będzie czytał, to tym lepiej.
W sumie w ciągu tego roku napisałem ponad 25000 słów. Mimo napiętego grafiku innych zajęć udaje mi się wrzucić na bloga nową notkę mniej-więcej raz na tydzień: dokładnie 54 w ciągu roku. Z tych 54, 37 to notki standardowe, czyli skupiające się na kilku słówkach i przykładach z nimi, a pozostałe 17 to albo bardzo krótkie wrzutki, gdy coś mnie zainteresowało i chciałem się tym koniecznie podzielić, albo odwrotnie: długie wpisy na jakiś konkretny temat. Indeks pokazuje, że w międzyczasie przez blog przewinęło się 210 słówek. Dość dużo jak na zaledwie 37 notek, które się na nich koncentrują, ale to głównie wynika z mojego notorycznego grzebania w etymologii słów i opisywania, jakie inne słowa pochodzą od tego samego rdzenia. Wypadałoby teraz, z okazji rocznicy, przejrzeć je wszystkie jeszcze raz.
W kwietniu dołączyłem do grupy Blogi kulturowe i językowe i to głównie stamtąd przychodzicie do mnie Wy, czytelnicy 😉 Statystyki WordPressa pokazują, że w ciągu tego roku miałem 2343 odwiedziny od, hmm, 1166 unikalnych użytkowników, ale szczerze mówiąc nie wierzę w zdolności WordPressa do odróżniania kto kryje się za monitorem. Podejrzewam, że regularnie czyta mnie może kilkadziesiąt osób. Szczególne podziękowania za napędzanie ruchu na blogu należą się Justynie z Francuski przez Skype, oraz Uli z
Français mon amour. Merci 🙂
A jakie zmiany przyniosło prowadzenie bloga dla mojej własnej nauki? Na pewno poszerzeniu uległ mój słownik, choć nadal straszy dziurami w bardzo dziwnych miejscach, co wpędza mnie w kompleksy. Błędy gramatyczne i ortograficzne wycofały się z subjonctifu i czasów przeszłych, nadal jednak dzielnie okupują zaimki i rodzajniki. Po początkowym przypływie motywacji do czytania Les Rois Maudits, wyhamowałem w połowie drugiej części, pokonany przez trudny język autora, ale komiksy i książki pisane w bardziej przystępnym stylu idą mi całkiem nieźle. Od października wróciłem na kurs w Institut Français w Warszawie na poziomie B2. Od stycznia formalnie zaczynam już C1, ale szczerze mówiąc w praktyce długo jeszcze będę na B2. Może do czerwca uda mi się podciągnąć.
W ciągu tego roku blog trochę ewoluował. Notki są teraz trochę dłuższe niż na początku, a w kolejce do publikacji czai się sporo pomysłów nie pasujących do wzorca standardowego wpisu z kilkoma przykładowymi zdaniami i etymologią słów. W najbliższym czasie możecie się więc spodziewać dłuższych tłumaczeń z co najwyżej pogrubionymi słowami kluczowymi, oraz wpisów historycznych, korzystających z nowych słówek, ale nie koncentrujących się na nich. Do tego niedługo powinien dotrzeć do mnie komiks, który obiecałem przetłumaczyć. Zapewne więc kilka notek bedzie opierać się na tekstach z tego komiksu. Napiszę o nim więcej, gdy już go dostanę.
No i to chyba tyle. Bardzo cieszę się z zainteresowania, jakim cieszy się « Zabierz swego lwa ». Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tak dobrze mi pójdzie. Zastanawiam się wręcz, czy taka formuła nadawałaby się do nauki od poziomu A1, gdybym w przyszłości zaczął uczyć się nowego języka, np. łaciny 😀 (PS. dwa lata później: nadaje się do nauki niemieckiego)
Fajne podsumowanko, moje dopiero w lutym (na które już zapraszam):)
J’aimeAimé par 1 personne
Cieszę się, że moi czytelnicy do Ciebie trafiają! I życzę kolejnych lat owocnych we wpisy i przyswojoną dzięki nim wiedzę 🙂
J’aimeAimé par 1 personne
Poza tym z tego co pamiętam rok temu bardzo, ale to bardzo nie chciało mi się chodzić na zajęcia. Owszem, miałem dużo pracy, ale ja zawsze mam dużo pracy. Nauczycielka była super, grupa też bardzo fajna, dużo konwersacji, a i materiał całkiem ciekawy. Mimo to prawie zawsze przed zajęciami czułem taki psychiczny opór, że to bez sensu, bo zaniżam poziom. Inni wymiatają, a ja tylko coś tam potrafię wydukać co najwyżej. Wydaje mi się, że przerwa i prowadzenie bloga pozwoliły mi na powrót zainteresować się francuskim. A ponieważ oprócz kursu mam jeszcze bloga, to same lekcje traktuję bardziej na luzie. Nie są one dla mnie już najważniejszym kontaktem z językiem. Traktuję je raczej jako okazję do rozmowy, zwłaszcza że nowa nauczycielka jest Francuzką i prawie w ogóle nie mówi po polsku.
J’aimeJ’aime
Można Cię znaleźć na Facebooku z tym blogiem ?
J’aimeJ’aime
Nie. Myślałem o tym, ale lenistwo wygrało 🙂 Poza tym na fejsie nie da się stosować pogrubień, kursywy, itp., z czego często korzystam.
J’aimeJ’aime
Dzięki za ten rok, bardzo pomagasz mi w nauce 😀 Chciałabym wrócić do Instytutu Francuskiego…ech.. bardzo bym chciała. Tylko kiedy?? Ale myślę nad tym intensywnie.
J’aimeAimé par 1 personne