Poniższy wpis jest częścią projektu « W 80 blogów dookoła świata » i dotyczy 80blogowdiaspory, lub innych form migracji ludzi mówiących danym językiem w inne miejsca na świecie. Pomyślałem, że w przypadku francuskiego byłoby to po pierwsze za łatwe zadanie, a po drugie, historii związanych z rozprzestrzenianiem się języka francuskiego jest tak wiele, że jedna notka to zdecydowanie za mało. Planuję więc dłuższą serię tekstów na ten temat, a dzisiaj będzie o czymś z zupełnie innej bajki: o niemieckich społecznościach religijnych w Ameryce.

Wszyscy na pewno słyszeliście o Amiszach. To bardzo konserwatywni protestanci, żyjący w północnych stanach USA, oraz w Ontario w Kanadzie, którym religia zakazuje korzystania z nowoczesnej techniki. Jeżdżą bryczkami, mężczyźni noszą czarne kapelusze i długie brody, kobiety chodzą w czepkach i długich spódnicach, są farmerami i hodowcami bydła. Mówią po angielsku, ale część z nich używa również dialektów wywodzących się z języka niemieckiego sprzed kilkuset lat. Dlaczego? Ponieważ ich przodkowie przybyli z Niemiec i osiedlili się nie tylko w USA, ale też w wielu innych miejscach w całym Nowym Świecie. Nie wszyscy też jeżdżą bryczkami. Nie wszyscy noszą brody (lub czepki). Nie wszyscy też stronią od nowoczesnej techniki. Prawda, jak zwykle, jest dużo bardziej skomplikowana od stereotypów.

Historia niemieckiego osadnictwa na świecie to oczywiście nie tylko historia prześladowań i różnic religijnych. Wielu Niemców wyjeżdżało po prostu za lepszym życiem, szansą na rozpoczęcie od nowa, lub ponieważ w XIX wieku państwa europejskie zapadły na ciężką epidemię głupoty, zwaną imperializmem, i każde próbowało zakładać kolonie i eksportować tam swoją ludność. W tej notce chcę jednak opowiedzieć o ludziach, którzy przepłynęli ocean, ponieważ nie chcieli podporządkować się panującym w Europie prawom religijnym i społecznym. Nie chcieli służyć królom i księciom, nie chcieli walczyć za nich w wojnach, ani wyznawać religii, w którą nie wierzyli. Pragnęli żyć w swoich małych społecznościach i rządzić się sami, zgodnie z bardzo literalnie interpretowanymi zasadami zapisanymi w Biblii. I w imię tych zasad gotowi byli na bardzo wiele.

Verbreitung_der_Täuferbewegung_1525-1550
Zasięg kościołów anabaptystów w czasach Reformacji

Amisze stanowią część większej grupy religijnej zwanej anabaptystami, która wywodzi się od najbardziej radykalnych zwolenników reformacji. Już w 1523 roku (reformacja rozpoczęła się w 1517) zauważalny był wśród protestantów podział na frakcje. Podczas gdy bardziej umiarkowani reformatorzy starali się o szerokie poparcie społeczne i propozycje zmian poddawali pod głosowanie, radykałowie tacy jak Konrad Grebel z Zurychu uważali wszelkie ustępstwa za grzech. Wszystkie prawa zapisane są w Biblii, argumentował Grebel. Nie można głosować nad wolą Boga. On i jego zwolennicy, zwani Braćmi Szwajcarskimi (na mapce oznaczeni kolorem zielonym) głosili konieczność chrzczenia wiernych w wieku dorosłym (stąd « anabaptyści » – « ponownie ochrzczeni »), oraz odseparowania się od zewnętrznego świata. Społeczność wiernych powinna rządzić się sama, zgodnie z prawami zapisanymi w Biblii, a karą za odstępstwo jest wygnanie. Byli też radykalnymi zwolennikami pacyfizmu – nie zgadzali się na służbę wojskową, a w skrajnych przypadkach woleli umrzeć, niż bronić się przed napaścią.

Połączenie pacyfizmu ze sprzeciwem życia zgodnie z prawami, jakie w XVI wieku rządziły Europą, oznaczała, że anabaptyści od samego początku musieli uciekać z jednego niemieckiego księstwa do drugiego, wszędzie będąc niemile widziani. Równocześnie ich radykalizm, wzajemna pomoc i charyzmatyczni przywódcy przyciągali nowych wyznawców. Anabaptyzm nigdy nie stał się dominującym wyznaniem reformacji ale szybko rozprzestrzenił się na południu Świętego Cesarstwa Niemieckiego (kolor niebieski), na Morawach (żółty), oraz w Niderlandach (fioletowy). Tam jeden z przywódców, Menno Simons (1496–1561), spisał zasady życia swojej społeczności, a ta od jego imienia przyjęła nazwę mennonitów. Również nazwa « amisze » wywodzi się od przywódcy jednej z społeczności anabaptystów, Jakoba Ammanna z Alzacji (1644-1730?).

Anabaptyści byli prześladowani w Europie zarówno przez katolików, jak i innych protestantów, aż po wiek XIX. To sprowokowało ich emigrację do Ameryki, gdzie mogli żyć zgodnie ze swoimi wierzeniami względnie tolerowani przez innych osadników. Nie mam tu jednak na myśli wyłącznie kolonii brytyjskich i późniejszych Stanów Zjednoczonych. Osady anabaptystów, zwłaszcza mennonitów i amiszów, powstały również w Meksyku, Belize, Boliwii, Paragwaju i Argentynie. Wszystkie one różnią się od siebie interpretacją Biblii i tolerancją względem nowoczesnej technologii i kontaktu z zewnętrznym światem. O ile nasze typowe wyobrażenie o amiszach przywodzi na myśl wiejskie życie w połowie XIX wieku, wielu anabaptystów dopuszcza korzystanie z traktorów w pracy w polu, oraz z linii telefonicznych, pod warunkiem, że służą komunikacji w nagłych wypadkach. Konflikt na linii wierności tradycji, a korzyści płynących z nowoczesnej technologii jest zauważalny i prowadzi do częstych przetasowań: społeczności dzielą się i łączą, niektóre liberalizują swoje prawa, a inne decydują się przenieść w nowe miejsce, by lepiej odseparować się od współczesnego świata.

Mennonici i amisze w Ameryce są z reguły dwujęzyczni. Posługują się językiem kraju, w którym mieszkają, ale izolacja pozwoliła im na zachowanie dialektów niemieckich, wywodzących się z miejsc, z których przyjechali ich przodkowie. Najczęściej jest to albo Plautdietsch, pochodzący z Pomorza Gdańskiego (przed emigracją do Ameryki wielu mennonitów zamieszkiwało deltę Wisły), albo tzw. Pensylvania Dutch, niemiecki pensylwański, wywodzący się z okolic Palatynatu (« dutch » w tym wypadku jest zmienioną formą słowa « deutsch » i nie oznacza holenderskiego). Obydwa języki zmieniły się znacząco na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci. Niemcy, którzy wynieśli z domu znajomość jednego z dwóch oryginalnych dialektów, być może są w stanie w ograniczonym stopniu porozumieć się z mennonitą lub amiszem, ale użytkownicy standardowego niemieckiego nie zrozumieją zbyt wiele. Więcej informacji o dialektach języka niemieckiego możecie znaleźć w moim gościnnym artykule na Woofla.pl: « Ewolucja języków germańskich ». *die schamlose Eigenwerbung*

A oto inne blogi biorące udział w akcji « 80 blogów dookoła świata »:

7 réflexions sur “Anabaptyści i niemiecka emigracja w Ameryce

  1. Trochę to przypomina historię rosyjskich staroobrzędowców – niektóre ich odłamy też uciekały tak daleko, jak tylko się dało i zakładały pierwsze rosyjskie osady np. w Tuwie, a lata izolacji również wpłynęły na ich język.

    J’aime

  2. Super tekst!
    Chętnie poczytałabym też o migracji francuskiej 🙂
    Ośmielę się zauważyć, że Autopromotion po niemiecku nie istnieje. Promotion to uzyskanie tytułu doktora na uczelni…. Chodzi na pewno o Eigenwerbung 🙂 Polecam na przyszłość słownik Pons online.
    Pozdrawiam serdecznie

    J’aime

    1. O, dzięki za poprawienie 🙂
      Francuska emigracja to temat-rzeka. Kanada, Luizjana, Haiti, Gwinea Francuska, pół Afryki, Mauritius, Indochiny, Polinezja… do tego w takim tekście trzeba koniecznie poświęcić dużo miejsca zarówno kwestii kolonizacji, jak i obecnego zainteresowania Francji krajami z mniejszością francuską, lub w których nadal mówi się po francusku. A z jeszcze innej strony, nie chciałbym wyręczać Wikipedii. Wolałbym, żeby moje notki historyczne koncentrowały się na jakichś pojedynczych, ciekawych wątkach i żeby dało się je czytać trochę jak opowiadanie, a nie wyliczankę kto gdzie co komu zrobił. Ciężka sprawa. Ale coś wymyślę.

      J’aime

Laisser un commentaire

Ce site utilise Akismet pour réduire les indésirables. En savoir plus sur la façon dont les données de vos commentaires sont traitées.